Choroby neurologiczne i psychiatryczne to coraz poważniejszy problem zdrowotny, dotyczący rosnącej grupy pacjentów. W wielu przypadkach zastosowanie nowoczesnych terapii przynosi chorym korzyści zdrowotne, dzięki czemu mogą oni normalnie funkcjonować – takie wnioski płyną z dyskusji, która odbyła się w ramach spotkania z cyklu „Healthcare Policy Summit”, poświęconego wyzwaniom w neurologii i psychiatrii w dobie popandemicznej.
Spotkanie zgromadziło grono wybitnych ekspertów z dziedziny chorób mózgu z Polski i zagranicy. Organizatorem wydarzenia był Instytut Rozwoju Spraw Społecznych (IRSS). Otwierając wydarzenie Małgorzata Bogusz, prezes IRSS, zaznaczyła, że „popadnemiczny dług zdrowotny”, stał się ogromnym wyzwaniem zwłaszcza w neurologii i psychiatrii.
„Choroby neurologiczne dotyczą przede wszystkim ludzi młodych, w wieku produkcyjnym, którzy nieodpowiednio leczeni z czasem mogą stać się niezdolni do pracy. Takie obciążenia generują koszty dla systemu zdrowia, m.in poprzez hospitalizacje” – mówiła prezes Bogusz.
O skali problemu najlepiej świadczy fakt, że na schorzenia neurologiczne cierpi nawet 30 proc. Polaków.
„Ogromne wyzwania obserwujemy również w dziedzinie psychiatrii, gdzie pandemia pogłębiła istniejące problemy. Szacuje się, że z zaburzeniami psychicznymi zmaga się prawie 25 proc. Polaków, a 1,5 miliona co roku trafia do szpitali psychiatrycznych” – wskazała prezes Bogusz.
W części spotkania poświęconej neurologii aktualną sytuację przedstawiła prof. Halina Sienkiewicz-Jarosz, przewodnicząca Krajowej Rady ds. Neurologii, dyrektor Instytutu Psychiatrii i Neurologii. Badaczka zauważyła, że liczba pacjentów w tej dziedzinie wciąż rośnie.
„Choroby neurologiczne dotyczą 1/3 Polaków i będzie coraz gorzej. Na przykład, w ciągu najbliższych 10-20 lat należy spodziewać się podwojenia liczby chorych na Alzheimera” – zwróciła uwagę prof. Sienkiewicz-Jarosz. Przyczyną, dla której tak się dzieje, jest niezdrowy tryb życia, jaki prowadzą Polacy. Polega on m.in na niewłaściwej diecie, stosowaniu używek, niedostatku snu, pracoholizmie.
„Jeśli chodzi o neurologię, najczęściej rozmawiamy o leczeniu stwardnienia rozsianego, programie wartym 500 milionów rocznie. Wstępnie z konsultantem krajowym oraz innymi specjalistami ustaliliśmy kierunek istotnych zmian programu lekowego. Zajmujemy się również leczeniem migreny. Mamy dwie linie leczenia, pierwsza oparta o toksyną botulinową i druga – dwóch ciałach monoklonalnych. W przypadku padaczki aktualnie mamy dwa leki w procesie rejestracji” – relacjonował kwestie nowych terapii w dziedzinie neurologii Maciej Miłkowski, podsekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia.
Do wypowiedzi ministra nawiązał przewodniczący Sejmowej Komisji Zdrowia, dr Tomasz Latos, który przypomniał, że istnieje stała podkomisja zdrowia ds. zdrowia psychicznego. „Być może w ostatnim czasie zbyt mało poświęcaliśmy problemom neurologii. Tematy te ewentualnie pojawiły się przy kwestiach chorób rzadkich. Stąd zainspirowaliście mnie państwo do zaproponowania w drugim półroczu tego roku posiedzenia tej komisji poświęconego takiej tematyce” – mówił poseł Latos.
Po nim głos zabrał dr hab. Radosław Sierpiński, prezes Agencji Badań Medycznych. „Gratuluje organizatorom wyboru tematu, to kolejny po kardiologii temat, który jest naprawdę istotny społecznie z punktu widzenia dyskusji i kreowania polityki zdrowotnej kraju” – mówił. Podkreślił jednocześnie, że Agencja stara się wspierać działania mające na celu poprawę leczenia pacjentów z chorobami mózgu. „W ostatnim roku mieliśmy konkurs na badania kliniczne w zakresie neurologii i psychiatrii, ponad 100 mln zł trafiło do badaczy z Polski” – zaznaczył Radosław Sierpiński.
Dalszą debatę w części neurologicznej wydarzenia zdominował temat leczenia stwardnienia rozsianego (SM). Choruje na nie w Polsce 50 tys. osób, są to głównie ludzie młodzi, a średni wiek w którym występują pierwsze objawy wynosi ok. 30 lat. Stwardnienie rozsiane trzy razy częściej dotyka kobiety niż mężczyzn. SM leczone jest obecnie w dwóch modelach.
„Pierwszy – tzw. eskalacyjny, gdzie najpierw sięgamy po leki o umiarkowanej skuteczności, a kiedy się nie sprawdzą, zmieniamy terapię na leczenie wysokoefektywne. Drugi model – coraz częściej stosowany – polega na sięganiu po terapie wysokoefektywne od samego początku trwania choroby” – mówiła prof. Monika Adamczyk-Sowa, kierownik Katedry i Kliniki Neurologii w Zabrzu, Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach.
W przypadku tego drugiego podejścia wyniki bywają spektakularne. „Obserwujemy nie tylko zahamowanie aktywności choroby, ale czasami mamy nawet do czynienia z poprawą. To jest coś nowego i bardzo byśmy sobie życzyli takich efektów u większej liczby pacjentów” – dodała prof. Adamczyk-Sowa.
Prof. Nikolaos Grigoriadis, profesor neurologii z Wydziału Medycznego Uniwersytetu Arystotelesa w Salonikach, przedstawił procedury leczenia chorych na stwardnienie rozsiane w Grecji. Używa się tam więcej terapii wysokoefektywnych niż m.in. w Polsce. Badacz podkreślił znaczenie, jakie dla stanu zdrowia pacjenta ma kontrolowanie SM.
„Jeżeli choroba nie jest bardzo aktywna od 2 do 5 lat po zdiagnozowaniu, to w dłuższej perspektywie czasu będziemy u tego pacjenta mieli bardzo dobre wyniki leczenia. Więc, jako lekarz, powinienem użyć wszystkich możliwie dostępnych leków, pamiętając jednocześnie o bezpieczeństwie pacjenta i efektach ubocznych stosowanych terapii” – opowiadał prof. Grigoriadis.
Część spotkania poświęconego psychiatrii rozpoczęło wystąpienie Piotra Mazurka, sekretarza stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, pełnomocnika rządu ds. polityki młodzieżowej. „W zeszłym roku przeprowadziliśmy największe w historii Polski publiczne konsultacje z młodym pokoleniem, wzięło w nich udział 30 tys. osób. Niewątpliwie kwestie związane z ochroną zdrowia psychicznego młodzieży wymagają bardzo zdecydowanych działań. Te tematy przez wiele lat były na uboczu, ale ostatnio przebiły się do mainstreamu, za pomocą naszych konsultacji, jako realny problem społeczny” – mówił minister Mazurek.
Pandemia Covid-19 pogłębiła istniejące już wcześniej w polskiej psychiatrii problemy. „To, co się zadziało po pandemii, przekroczyło nasze wyobrażenia. Mamy dwa razy więcej pacjentów dziecięcych i 60 proc. więcej pacjentów młodzieżowych – zarówno w leczeniu ambulatoryjnym, jak i szpitalnym – alarmowała dr Aleksandra Lewandowska, konsultant krajowa w dziedzinie psychiatrii dzieci i młodzieży, ordynator Oddziału Psychiatrycznego Całodobowego dla Dzieci w Samodzielnym Publicznym ZOZ w Łodzi.
Najnowsze dane są niepokojące, w 2021 roku niemal 1,5 tys. dzieci i nastolatków podjęło próbę samobójczą, co daje wzrost o 77 proc. w stosunku do roku poprzedniego. Jednocześnie zjawisko to dotyczy coraz młodszych dzieci, nawet 7-letnich.
„Jeśli chodzi o psychiatrię wieku rozwojowego, to w większości tych zaburzeń największą rolę odgrywają czynniki psychologiczne i środowiskowe. Leczenie polega głównie na psychoterapii oraz psychoedukacji, terapii środowiskowej, nie ma tam psychiatry” – zauważyła dr Lewandowska. Zdarzają się jednak przypadki, kiedy pojawiają się objawy utrudniające funkcjonowanie. „ W tych sytuacjach, albo, kiedy występują poważne zaburzenia psychiczne jak schizofrenia czy choroba afektywna dwubiegunowa, farmakoterapia odgrywa nadrzędną rolę. Choć wsparcie terapeutyczne jest równie potrzebne” – dodała dr Lewandowska.
Ekspertka zwróciła jednak uwagę, że stosowanie farmakoterapii u dzieci jest w Polsce utrudnione. „Żeby zarejestrować lek w danej grupie lekowej, producent musi przeprowadzić badania w określonej populacji. Problem polega na tym, że przy obostrzeniach, które dotyczą populacji wieku rozwojowego takich badań jest niewiele. I liczba leków zarejestrowanych w naszym kraju do wykorzystania poniżej 18. roku życia jest niewielka. Posiłkujemy się rekomendacjami towarzystw naukowych, ekspertów, ale odpowiedzialność za jego podanie spoczywa na lekarzu i trzeba uzyskać na to zgodę” – zaznaczyła dr. Lewandowska.
Na temat ogólnych problemów związanych z psychiatrą po pandemii Covid- 19 wypowiedział się prof. Piotr Gałecki, konsultant krajowy w dziedzinie psychiatrii, kierownik Kliniki Psychiatrii Dorosłych Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. Według niego pandemia i towarzyszący jej przewlekły stres sprawiły, że uwaga społeczna skupiła się na wadze zdrowia psychicznego dla zdrowia ogólnego. „To przekłada się na zmniejszenie stygmatyzacji osób, które cierpią z powodu zaburzeń psychicznych. Okazało się, że zdrowie psychiczne jest ważne w edukacji dzieci, chorobach psychosomatycznych niepsychiatrycznych, ale także psychiatrii” – mówił prof. Gałecki.
Drugim obserwowanym zjawiskiem był i jest wzrost tych zaburzeń psychicznych, które związane są z sytuacjami trudnymi, kryzysowymi. „Nasze zdolności adaptacyjne zostały nadwyrężone. Na pierwszym stopniu podium mamy: uzależnienia, ze szczególnym uwzględnieniem alkoholu, na drugim miejscu zaburzenia lękowe, potocznie „nerwice”, na trzecim zaburzenia depresyjne. Osoby, które cierpiały na te trzy typy zaburzeń, były najbardziej obciążone, jeśli mówimy o zdrowiu psychicznym, a nie te cierpiące na poważne choroby takie jak schizofrenia czy choroba afektywna dwubiegunowa” – zauważył prof. Gałecki.
Źródło: agencja PAP
Zapraszamy do zapoznania się z raportami z paneli:
Sfinansowano przez Narodowy Instytut Wolności – Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego ze środków programu Fundusz Inicjattw Obywatelskich NOWEFIO na lata 2021-2030